sobota, 6 listopada 2010

Pompa funebris po sarmacku


          Sarmacki przepych pogrzebowy był czymś, co wyróżniało Rzeczpospolitą na tle innych europejskich krajów głównie w epoce baroku i czasach późniejszych. Można powiedzieć, że pogrzeb przypominał raczej przedstawienie niż ceremonię znaną w obecnych czasach. Najdostojniejsze pogrzeby mieli oczywiście monarchowie, na nich to wzorowała się magnateria, za którą podążała szlachta.
          Ludzi pospolitych chowano w ciągu 2-3 dni, natomiast wszystkich szlacheckiego stanu w zależności od ich majętności i powagi sprawowanych urzędów. Często uroczystości pogrzebowe odkładane były tygodniami, a nawet miesiącami, zanim wszystko zaplanowano i dopięto na ostatni guzik. W tym czasie ciało zmarłego było pozbawiane wnętrzności i balsamowane, aby mogło przetrwać tak długo. W przypadku kiedy zmarły poległ daleko poza domem, podróż powrotna przerywana była mszami w intencji nieboszczyka odprawianymi w napotkanych kościołach (w okresie letnim ciało przewożono do domu nocą, aby nie ulegało szybszemu rozkładowi).
Pogrzeb Jana Kazimierza i Michała Wiśniowieckiego (7)

          W dniu pogrzebu ciało nieboszczyka było odprowadzane do kościoła przez orszak, w skład którego wchodzili słudzy, urzędnicy, rycerstwo, księża, zakonnicy, rodzina zmarłego, przyjaciele oraz żebracy. Orszak oraz liczba sproszonego duchowieństwa zależała od pozycji nieboszczyka, i tak np. hetmana wielkiego koronnego Józefa Potockiego, zmarłego w 1751, żegnało 10 biskupów, 60 kanoników, 1275 księży katolickich, 430 unickich i grekokatolickich. W orszaku niesiono również liczne chorągwie pogrzebowe z wizerunkami zmarłego lub Jezusa, insygnia władzy, herby rodowe, herby miejskie oraz świece. Konie przyozdobione były żurawimi piórami i okryte w kapy ze złotogłowia, teletowe, tabinowe lub skórami lamparcimi.
          Zmarłego transportowano w trumnie, drewnianej lub wykonanej z metalu, np. cyny. Metalowe trumny miały też małe okienko - można było przez nie oglądać twarz zmarłego. Okienko zastępowano często portretem pogrzebowym, ponoć typowym tylko dla ziem Rzeczpospolitej. Portret taki miał kształt trumny (ośmiokąt lub sześciokąt), malowano go po śmierci (czasami trzeba było otworzyć nieboszczykowi oczy, żeby taki portret namalować) i jego cechą była autentyczność. W odróżnieniu od portretów malowanych za życia nie mógł być on upiększany, więc portrety takie są często dobrym źródłem wiedzy nt. autentycznego wyglądu danej osoby. Po pogrzebie portrety oraz epitafia (pisane wierszem białym chwalące nieboszczyka) wędrowały do naw bocznych kościoła, gdzie pokrywając się kurzem, miały przypominać żyjącym o przemijaniu oraz kruchości życia doczesnego. Często trumny kupowano już za życia i w przypadku szlachty trzymano w nich na strychu zboże. Kiedy zboże wysypało się nieopacznie z trumny, interpretowano to jako sygnał, że kostucha już jest blisko. Trumna wyściełana była aksamitem w kolorze purpury lub czarnym. W przypadku wojowników purpura symbolizować miała krew przelaną w walce.





Typowe portrety pogrzebowe (6)

          Kolejną ciekawostką był fakt, że często za trumną zmarłego jechał na koniu jego sobowtór lub osoba do niego podobna (był to zwyczaj starożytnych Rzymian). Wjechawszy do kościoła, spadał on z konia obok trumny nieboszczyka, symbolizując jego śmierć. Wydawać by się mogło to dość zabawne, a mimo to zwyczaj ten podtrzymano również na pogrzebie Zygmunta Augusta i Stefana Batorego. Często sobowtór znieczulał się alkoholem i upadając z konia, robił krzywdę sobie lub niszczył dekorację. Zwyczaj taki był na tyle częsty, że biskup wileński Stefan Pac wydał nawet specjalny dekret zakazujący wjeżdżania końmi do kościoła. Poeta Franciszek Karpiński, świadek uroczystości pogrzebowej wspomnianego wcześniej Józefa Potockiego, opisywał:
„z domu Bożego stajnię zrobiono. Wjeżdżali (...) wybrani rycerze po jednemu i ten z nich kruszył kopię przy herbie będącym u nóg hetmańskich, inny łamał szpadę, inny rzucał pałasz (...) inszy chorągiew itd. Każdy zaś przy nogach trumny spadał z konia, niby żal po hetmanie swoim udając. (...) dwaj z tych bohaterów świece na katafalku porozrzucali, ale udał się lepiej niby żal i spadanie z koni, bo byli dobrze pijani”
          Kolejną sarmacką specjalnością było castrum doloris, czyli zamek smutku. Stanowiło to rozbudowaną wersję katafalku umieszczoną w centralnej części kościoła przed ołtarzem lub w kaplicy. Opisywano je jako:

"(...) wielką bogatą strukturą, ustrojoną w rzeźbione, malowane i złocone akcesoria, w allegorye, posągi, emblemata, tarcze herbowe, dewizy i sentencyje, opiewające cnoty i zasługi zmarłego i tryumf śmierci zarazem." (1)

"Składał się też on z elementów takich jak: tempietty, baldachimy, fragmenty fortyfikacji, piramidy, obeliski, figury świętych, personifikacje, anioły, elementy heraldyczne i symboliczne, portret trumienny, sceny dekoracji i poteoru, wizerunki świętych, sceny z życia zmarłego. Jak wynika z powyżej wymienionych elementów castrum doloris to skomplikowana konstrukcja artystyczno-architektoniczna. Jej wykonanie pochłaniało wiele czasu, a także wymagało dużych kosztów przeznaczonych na ten cel. Im zamożniejsza była rodzina, tym wspanialszy był "zamek smutku". Do tej okazałej konstrukcji, jako element uzupełniający, wykorzystywano takie mnóstwo świeczników. Warto zaznaczyć, że wszystkie te dekoracje były przeznaczone do jednorazowego użycia i dlatego tworzono je z dość kruchego tworzywa." (2)

Castrum doloris Anny Radziwiłłowej<br />(zm. 1747)
Castrum doloris Anny Radziwiłłowej
(zm. 1747)(5)


          Po mszy odbywała się część ceremonii, podczas której łamano karabelę szlachcica, a także - w przypadku kiedy na nim wygasał ród - rozbijano tablice herbowe. Następnie wygłaszano liczne mowy wychwalające zmarłego; często wielu z zaproszonych gości chciało wychwalić nieboszczyka, licząc na chociaż malutki udział w pozostawionym po nim majątku.
          Oczywiście ze względu na rozmach urządzanych uroczystości oraz na liczbę zapraszanych gości (w przypadku bogatej magnaterii lub rodziny królewskiej szła ona w tysiące) koszty były niemałe. I tak na pogrzeb starosty inowrocławskiego Latalskiego w Łabiszynie (1583 r.) zjechało się 1700 gości w 1300 koni. Z kolei na pogrzebie Zamoyskiej z domu księżniczki Ostrogskiej liczba gości była tak ogromna, że dziennie bito dla kuchni 100 wołów (8). Wdowa po Jerzym Kalinowskim z Bukaczowców (kresy, Ukraina), aby wyprawić pogrzeb mężowi, musiała zastawić swoją złotą koronę wysadzaną brylantami, srebrne puchary, kandelabry, a nawet kosztowne zbroje i inne ornamenta bellica nieboszczyka. Mimo ogromnych kosztów bracia zmarłego i tak zarzucali wdowie, że nie dość wystawny pogrzeb uczyniła ich bratu (9).

Chorągiew nagrobna (10)


          Oczywiście nie wszyscy mieli pogrzeby wyprawiane z takim rozmachem, jak zostało opisane powyżej. Niektórzy zamiast przepychu woleli skromne pogrzeby, gdzie trumna niesiona była przez ubogich, a zamiast castrum doloris był prosty katafalk pod trumnę. Przykładem może tu być Mikołaj Krzysztof Radziwiłł, który kazał się ubrać w prostą sutannę do trumny, którą nieśli do grobu ubodzy. Zabronił też urządzania zwyczajowego spektaklu pogrzebowego u stóp castrum doloris (3). Podobnie postąpił hetman Stanisław Żółkiewski, który w swoim testamencie nakazał, aby pochować go "bez pompy, bez owych koni i kirysów" (4). Jedynym jego życzeniem było, aby w przypadku śmierci poza granicami Najjaśniejszej Rzeczpospolitej w miejscu jego pochówku usypać wielki kopiec, co by kraniec Rzeczpospolitej wyznaczał.
          Na koniec chciałem polecić film "Sarmacka ars moriendi" zrealizowany w Tykocinie i przedstawiający XVII-wieczny szlachecki rytuał pogrzebowy. Bardzo cieszy, że coraz częściej przeprowadzane są różnego rodzaju inscenizacje historyczne umożliwiające nam odkrywanie, jak wyglądało życie polskie w dawnych wiekach ;).
http://www.tvp.pl/bialystok/reportaz/bialostocka-szkola-reportazu/wideo/sarmacka-ars-moriendi/1609271


(1) W. Łoziński - "Życie polskie w dawnych wiekach"
(2) portal: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,5090
(3) portal: http://www.niedziela.pl/artykul_w_niedzieli.php?doc=ed200348&nr=195
(4) J. S. Bystroń - "Dzieje obyczajów w dawnej Polsce : wiek XVI - XVII"
(5) zdjęcie: http://www.cmentarium.sowa.website.pl/Historia/PompaFunebris.html
(6) zdjęcia: http://anettaszota1.blox.pl/2008/11/Portrety-epoki-baroku.html
(7) zdjęcie: http://www.cmentarium.sowa.website.pl/Historia/PompaFunebris.html
(8) W. Łoziński - "Życie polskie w dawnych wiekach"
(9) W. Łoziński ibidem
(10) zdjęcie: http://www.cmentarium.sowa.website.pl/Historia/PompaFunebris.html